
Czarne Lustro: Bandersnatch. Kto dokonuje wyboru?
Czy jesteśmy jedynie marionetkami w rękach bogów?
Niektórzy uważają, że nasza historia została już napisana, a my jedynie czytamy kolejne jej słowa.
Są również tacy, u których pewność siebie usuwa wszelkie wątpliwości i powoduje, że moc sprawcza jest dla nich tak oczywista, jak fakt, że głowa połączona jest z naszym ciałem.
Co się stanie, gdy oddamy naszą decyzyjność komuś innemu?
Dzisiaj, zastanowimy się jakie są konsekwencje stopniowej utraty poczucia kontroli, oraz jakie są następstwa wiary w zewnętrzne siły, sprawujące kontrolę nad naszym życiem.

Fabuła rozpoczyna się w 1984 roku. Dziewiętnastoletni Stefan Butler stawia pierwsze kroki w rozwijającej się branży gier komputerowych.

Dostaje ofertę stworzenia gry “Bandersnatch”, na podstawie książki Jerome. F. Davisa. Tom jest paragrafówką, co oznacza, że rozwój akcji zależy od wyborów czytelnika. Również sam film jest interaktywny. My jako widzowie dokonujemy wyborów i prowadzimy Butlera za rączkę po wybranych przez siebie ścieżkach. Już nie możemy się zrelaksować i spokojnie śledzić poczynań bohatera… nie, nie… wraz z aktem wyboru, stajemy się odpowiedzialni za naszego programistę.

Stefan regularnie odwiedza psychologa, ponieważ w dzieciństwie przeżył silną traumę. Już w trakcie pierwszej rozmowy dowiadujemy się, że zaczyna kwestionować własną decyzyjność.
Nie wiem dlaczego odparłem nie i wyjaśniłem, że wolę pracować sam. Nie wiem skąd wziął się ten impuls.
Wyczuwa, że ktoś inny pociąga za sznurki. Tak jak w Lalce Bolesława Prusa:
Marionetki!…Wszystko marionetki!… Zdaje im się, że robią co chcą, a robią tylko, co im każe sprężyna, taka ślepa jak one…”

Przekonanie, że wszystko, co nam się zdarza nie jest związane z naszymi decyzjami, może być przejawem zewnętrznego umiejscowienia kontroli. Taka osoba uznaje, że jej działania nie zależą bezpośrednio od niej, tylko od szczęścia, fatum, bogów albo od deterministycznej, przyczynowo-skutkowej lawiny zdarzeń. W przeciwieństwie do takich osób, te z wewnętrznym umiejscowieniem kontroli wiedzą, że efekty ich działań zależą bezpośrednio od nich samych.
Poddawanie w wątpliwość swojej wolnej woli jest trochę jak kuszący fotel.. bezpieczny i wygodny, ale im mocniej się do niego przytwierdzimy tym bardziej zwalnia człowieka z jakiegokolwiek działania.
Nawet niektóre wyznania chrześcijańskie opowiadające się za koncepcją, według której losy człowieka są z góry określone przez wolę Boga, zostały w filozofii scholastycznej określone jako “argument lenia”,
Takie przekonanie w połączeniu ze słabym stanem psychicznym bohatera, okażą się wybuchową mieszanką podczas starcia z czekającym go wyzwaniem. W obliczu rozgałęziających się alternatywnych ścieżek gry, stanie do walki z niesłychanie ciężkim zagadnieniem granic własnej, wolnej woli.

Wolność wyboru była przedmiotem filozofii od jej początków. Starożytni Grecy uważali, że ich los był określany przez bogów. Fatum to w ich mitologii personifikacja nieuchronnych i nieodwracalnych kolei życia. Siła ta, decydująca o przeznaczeniu ludzi, kierowała życiem bohaterów. Jak w transie zawierzali oni wyroczniom, których słowa przejmowały kontrolę nad nad ich umysłami. Dowiedziawszy się o swoim przeznaczeniu, wypełniali je, nie dlatego, że tak zostało zapisane w gwiazdach, ale dlatego, że ich wiara zaczęła manifestować się poprzez ich czyny.
Nie bez przyczyny, jak na ironię posługujemy się w psychologii terminem samospełniającej się przepowiedni.

Stefan uwierzył, że ktoś inny podejmuje za niego decyzje. Po zawarciu umowy jak zahipnotyzowany samotnie pracował w swoim pokoju, nie opuszczając go ani na chwile.Gra całkowicie zapanowała nad jego myślami. Rozgałęzienia mnożyły się jak grzyby po deszczu, a błędy w kodzie zaczęły przytłaczać bohatera.
Cała ta sytuacja była bezpośrednią przyczyną jego problemów z samokontrolą, która dała o sobie znać w niekontrolowanym wybuchu gniewu, który skierował w stronę ojca… Po tym incydencie, jak rażony piorunem, Stefan reflektuje się i zaczyna przepraszać, ale jest już za późno. Miarka się przebrała więc nadszedł czas na kolejną wizytę u psychologa.
Dowiaduje się, że należy zwiększyć dawkę przyjmowanych leków.
Z jednej strony zdajemy sobie sprawę z nadwyrężonego stanu psychicznego bohatera, ale z drugiej zażycie leków jak walnięcie młota, zagłuszy kreatywność Stefana.
Wybór oddaje się w nasze ręce. Co zrobić? brać? Nie brać?
Na myśl przychodzą słowa Morfeusza:
To ostateczna decyzja. Potem nie będzie odwrotu. Jeśli weźmiesz niebieską obudzisz się w łóżku i uwierzysz, w co zechcesz. Jeśli weźmiesz czerwoną, zostaniesz w krainie czarów i pokażę ci, dokąd prowadzi królicza nora.
Jeśli nie posłuchamy rad psychologa, podbudujmy się słowami Vladimira Nabokova:
Ciekawość to nieposłuszeństwo w najczystszej formie.

Niedługo potem, Stefan, aby się zainspirować i wyostrzyć swoją wizję, uruchamia dokument, który otrzymał od Collina, ukazujący zmagania autora książki.
Pod koniec życia Davis codziennie przyjmowal halucynogeny, które w połączeniu z próbami ukończenia licznych złożonych narracji Bandersnatcha okazały się zgubne. Davis wpadł w obsesje na temat dziwnej symboliki i granic własnej wolnej woli. W notatkach nieustannie szkicował glif będący dla niego symbolem wielorakich losów, rozdwajających się rzeczywistości. Był to początek jego załamania psychicznego. Davis Był przekonany, że nie panuje nad swoim losem, ponieważ żona dosypuje mu środki psychoaktywne na żądanie demona o imieniu Pax, lwiej postaci, którą rzekomo ujrzał w wizji i którą zawarł w swojej książce. Dlatego właśnie ją zabił, uciął głowę i namalował na ścianie glify jej krwią. Po zatrzymaniu powiedział policji, że żyjemy w wielu równoległych światach równocześnie, po jednym na każdy możliwy wybór w naszym życiu. Dla każdej podjętej decyzji istnieje świat w którym wybraliśmy inaczej, wobec tego wolna wola jest tylko iluzją. Idąc tym tokiem myślenia dojdziesz do wniosku, że nie ponosisz winy za własne czyny, nie są bowiem twoje. Nie masz na nie wpływu. Twój los jest przesądzony, nie zależy od ciebie. Dlaczego więc nie zabić? Może tego chce przeznaczenie. Jesteś tylko marionetką, nie masz kontroli.

Napływające zewsząd sugestie osłabiające wiarę w siebie działają jak trucizna. Coraz bardziej nasycająca umysł Stefana. Naciągamy tę napięta do granic możliwości strunę. Zamiast uspokoić Stefana lekami, postanowiliśmy zmienić go w tykającą bombę.
Warto wspomnieć tutaj o buddyzmie. Jest to system filozoficzny, którego przestrzeganie prowadzić ma do osiągnięcia nirwany, czyli wygaśnięcia cierpienia. Wydawałoby się, że nie można skojarzyć tego systemu z zadawaniem bólu, jednak każda religia czy system filozoficzny mają swoją ciemną stronę i mogą zostać zinterpretowane oraz wykorzystane w zupełnie inny sposób niż pierwotnie zakładano.

Suzuki Teitarō to japoński popularyzator zen na Zachodzie. Odegrał on kluczową rolę podczas japońskiej ekspansji na kontynencie azjatyckim w XX wieku. Głównym założeniem był trening duchowy wiernych, aby byli w stanie wykonać każdy rozkaz przełożonych. Buddyjscy mistrzowie zen wypowiadali się:
Zabijanie człowieka jest okropne. Jeśli musisz pociągnąć za spust i zobaczyć, jak ktoś umiera. Prawdopodobnie nie mógłbyś tego zrobić. Zamiast tego musisz zrozumieć, że postrzeganie siebie jako sprawcy morderstwa jest egoistyczną iluzją. W rzeczywistości jesteś tylko bezinteresownym obserwatorem, kiedy palec pociąga za spust, proch leci, a kula dociera do celu. Wszystko to jest częścią kosmicznego tańca bez możliwej do zidentyfikowania odpowiedzialności. Nie masz prawa czuć się winny, bo tak naprawdę nic nie zrobiłeś.
Niestety, taki los spotyka naszego bohatera. W obliczu narastającej frustracji przy pracy nad złożonym dziełem akcji oraz rosnącej wiary, że ktoś albo coś z zewnątrz kontroluje jego ruchy, dochodzi do morderstwa ojca. Stefan dokonał czegoś, czego osoba posiadająca wolną wolę i samokontrolę, nigdy by nie uczyniła. Przyjął pewne założenia, ostatecznie uwierzył, że to nie on podejmuje decyzję.
Tutaj aż prosi się o przywołanie słów Ralpha Waldo Emersona:
Przodkiem każdego działania jest myśl.
Wiara Stefana, starożytnych Greków czy coraz popularniejszy w dzisiejszych czasach determinizm, zdaje się wykluczać istnienie wolności wyboru.

Z determinizmu wynika, że nasze zachowanie jest nieuniknione. To oznacza, że nasze decyzje są jedynie wynikową zasad i schematu rozgrywki.
Po co w takim razie postępować odpowiedzialnie?
Idąc tym tokiem rozumowania, nie ponosisz winy za własne czyny, ponieważ nie Ty byłeś ich przyczyną. Każde zdarzenie jest połączone łańcuchem przyczynowo-skutkowym. Od początku do końca, w każdej materii. Skoro tak, to oznacza, że każdy stan umysłu jest skutkiem poprzedniego stanu, ten innego i tak w nieskończoność. Można powiedzieć, że bez względu na to co zrobisz, twój kolejny ruch jest już zaplanowany i w całości wynika z poprzedniego stanu. Faza A prowadzi wyłącznie do fazy B.
Ale… może cała ta dysputa wynika z błędnego mieszania warstw abstrakcji? Możemy dyskutować o człowieku, czy o krześle na poziomie organizmów i obiektów, ale równie dobrze możemy rozprawiać o nich na poziomie atomów. Na poziomie cząstek elementarnych nie możemy stwierdzić, że atomy krzesła posiadają piękne żłobienia, ponieważ ich nie ma, tak jak nie widać wolnej woli, ale tylko na poziomie tańca molekuł.

Czym innym jest dyskusja czy wolna wola istnieje, a czym innym jakie są konsekwencje naszych przekonań. Istnieją liczne badania wykazujące korelacje między naszą wiarą, a naszym zachowaniem.
Badania wykazują, że przekonanie o jej istnieniu powoduje lepsze nastawienie zawodowe. Testowano w nich takie wskaźniki jak sumienność, poczucie kontroli i etykę pracy.
Wykazano, że osłabienie wiary jednostki w wolność wyboru prowadzi do spadku samokontroli i determinacji. Osoby odrzucające możliwość niezależnego podejmowania decyzji, wykazują tendencje do impulsywnych i aspołecznych zachowań.
Istnieje duża korelacja między brakiem wiary w wolną wolę, a popadnięciem w nałogi. Osoby nie wierzące w nią, częściej uzależniają się od alkoholu i innych narkotyków, a także rzadziej udaje im się pokonać uzależnienie.
Przeświadczenie, że ludzkie zachowanie jest z góry określone, zachęca do oszukiwania. Ludzie znajdujący się na drugim biegunie są uczciwsi i wykazują mniejsze skłonności do oszustw.
Wyniki powyższych badań można wytłumaczyć następująco: wraz z wiarą w wolną wolę pojawia się większe poczucie sprawczości, które ułatwia sprawowanie kontroli nad swoimi działaniami i wzmacnia chęć przeciwstawiania się reakcjom odruchowym.
Jakkolwiek byśmy nie spojrzeli na dowolność wyboru, nie jest ona absolutna. Dostępne nam tu i teraz wybory są ograniczone, ponieważ wynikają bezpośrednio z tych podjętych wcześniej.
Tak jak na szachownicy, wybrać należy najlepszy w danym momencie ruch. On zawsze tam jest, a twoim zadaniem jest go znaleźć. Im więcej odpowiednich informacji posiadasz, rozumiesz je i dalej sięgasz wzrokiem, tym podejmowane przez Ciebie decyzje będą skuteczniejsze. Może okazać się, że dostrzeżony przez Ciebie najlepszy ruch nie jest obiektywnie dobry, ale był najlepszy, jaki był wtedy dla Ciebie możliwy i jaki był w Twoim zasięgu wzroku.

Aby odwiedzić i dowiedzieć się jakie poglądy na temat wolnej woli posiada Ritman, musimy odmówić wcześniejszej wizyty u psychologa. Panowie urządzają sobie sesje LSD. Nawet jeśli odmówimy przyjęcia narkotyku Colin wrzuci go ukradkiem do herbaty Stefana, mówiąc, że to on musiał podjąć decyzję za niego. Daje się nam do zrozumienia, że nieuniknionego nie da się ominąć.
Po chwili, odurzony Colin zaczyna swój monolog:
Myślisz że ty podejmujesz decyzje, ale tak nie jest. Kieruje nami duch z zewnątrz połączony z naszym światem. My jesteśmy tylko pasażerami. Lustra przemieszczają cię w czasie. Rząd monitoruje ludzi, płaci im, żeby udawali twoich krewnych. Wsypują ci prochy do żarcia i cię filmują. Każda gra to wiadomość np. Pac-Man, wiesz od czego skrótem jest PAC? Program Absolutnej Kontroli. Pac-Man to ich dzieło. Cała gra to metafora. Gość jest uwięziony w labiryncie systemu, może tylko konsumować, gonią go demony, pewnie tylko urojone. Nawet gdy wymyka się jedną stroną, zaraz wychodzą z drugiej… Wszystko jest kodem, skup się, a usłyszysz cyfry. Kosmiczny schemat dyktuje dokąd możesz, a dokąd nie możesz iść.

Wydaje się, że każdy bohater przestający wierzyć we własną moc sprawczą, popada w szaleństwo. Po tej wypowiedzi Colin z Stefanem wychodzą na taras. Żeby udowodnić prawdziwość swoich tez, Colin proponuje aby jeden z nich wyskoczył z wieżowca. Twierdzi, że śmierć nie ma tutaj znaczenia, ponieważ istnieją inne osie czasu.
Pyta się:
Ile razy widziałeś jak ginie Pac-Man? Jego to nie rusza. Próbuje jeszcze raz.

W Bandersnatchu, to my jako widzowie przesuwamy figurę Stefana Butlera. Jeśli pomimo świadomości jego stanu psychicznego nadwyrężonego po przeżytej traumie, odmówimy pracy w otoczeniu zespołu, a następnie nie zdecydujemy się na wizytę u psychologa oraz nie przyjmiemy leków, to trudno się dziwić, że doprowadzamy bohatera do szaleństwa. Zapędziliśmy Stefana w kozi róg, gdzie król na szachownicy otoczony zostaje przez ciężką artylerię i nie pozostaje mu żadne wolne pole.
Choć grę możemy ukończyć z różną oceną, to zawsze musimy z czegoś zrezygnować. Za gwiazdki płacimy życiem ojca, zdrowiem własnym bądź życiem innych. Nie możemy mieć więcej niż to możliwe. Pewne wybory niosą ze sobą nieodwołalne konsekwencje, a niektóre działania wykluczają się wzajemnie. Jak to mawia przysłowie:
Możesz mieć wiele, ale nie wszystko naraz.
Okazuje się, że istnieje wiele postaci mitologii greckiej, których wiara w przeznaczenie była decydującym czynnikiem w jego spełnieniu. Odyseusz usłyszał od ducha Tejrezjasza, że jego podróż powrotna będzie bardzo długa. Zamiast więc sprężyć wszystkie siły, by jak najszybciej wrócić do Itaki, przez siedem lat mieszkał na wyspie Nimfy Kalipso.
Obdarzony tam został wszelkimi wygodami i miłością. Niczego mu nie brakowało, żył wygodnie wśród pięknych pól i łąk oddalając od siebie powrót do domu.
Uwierzył przepowiedni, nie miał więc powodu się śpieszyć. Uwierzył, że nieprędko przybije do ojczyzny, dlatego szkoda mu było wysiłku, by dążyć do celu. Skoro i tak zajmie mu to wieki, to po co się męczyć. Gdyby Odyseusz nie uwierzył, że słowa Tejrezjasza się ziszczą, być może już na drugi dzień opuściłby wyspę.

W Mitologii greckiej istnieje wielu bohaterów, a raczej antybohaterów, którzy mają być dla nas nie wzorem, ale przestrogą. Na ich błędach możemy się uczyć, aby nie powtarzać tragicznych scenariuszy.
Stefan Butler również zalicza się do takich antywzorców. Jego brak pewności siebie i utrata kontroli nad własnym życiem, są ostrzeżeniem i znakiem, który wskazuje:
Tej drogi nie wybierajcie.
Zaprzeczeniem takich postaci jest bohater sagi Wikingowie, Ragnar Lodbrok. Jego przekonanie o własnej sprawczości i wyjście poza ramy zewnętrznego umiejscowienia kontroli, pozwoliły mu zaplanować następne ruchy, włączając w to nawet własną śmierć.

Ragnar: Kiedy dotrzemy do Króla Aelle?
Ślepiec: Nie prędziej niż jutro.
Ragnar: A zatem upłynie jeszcze jeden dzień, nim skażą mnie na śmierć.
Ty i twoi bogowie mylicie się.
Pokierowałem swoim przeznaczeniem. Sam decydowałem o tym jak będę żyć i jak umrę.
Ja. Nie ty, ani bogowie.
Ja.
Sam postanowiłem tu przybyć na śmierć.
Wieszcz: Wierzysz w to, a zatem to prawda.. dla ciebie.
…
Ragnar: Nie wierzę w istnienie bogów.
To człowiek jest kowalem swojego losu. Bogowie są jego wymysłem, mają mu dawać odpowiedzi, których sam boi się udzielić.
Wieszcz: Możesz mieć rację, Ragnarze Lodbroku.
Jestem jedynie wieszczem.
Kroczyłem wśród najniższych z umarłych.
Poszukiwałem sensu.
Mogłem się mylić.
Ragnar postąpił odwrotnie. Rozumiał, że to on sam zapoczątkowuje serie zdarzeń. Sam w sobie jest przyczyną.
Kontroluj swoje przeznaczenie albo ktoś inny to zrobi.
Jack Welch
W artykule wykorzystano ujęcia filmów Black Mirror: Bandersnatch, Matrix oraz Wikingowie na zasadzie “fair use”. Autor nie rości sobie żadnych praw do zdjęć/grafik zawartych w tym artykule. Materiały wykorzystane w ramach dozwolonego użytku, w celu umożliwienia widzom lepszego zrozumienia przedstawianych informacji. W sprawach dot. praw autorskich proszę o kontakt.