
Feminizm
Ewolucja
Ludzi cechuje dymorfizm płciowy, który wykształcił się na naszej długiej drodze ewolucyjnej. Cofnijmy się o kilka milionów lat, do naszych przodków, walczących o przetrwanie na afrykańskiej sawannie.
Po zejściu z drzew, a następnie stopniowej ewolucji od Australopiteka do dzisiejszego Homo Sapiens, bardzo szybko przyjęliśmy zbieracko-łowiecki tryb życia. W stanie tym, odznaczającym się wyraźnym podziałem i specjalizacją prac podług płci, przeżyliśmy większość naszej dotychczasowej historii.

Od samego początku, mężczyźni i kobiety musieli adoptować się do tego samego środowiska w odmienny sposób. Mężczyźni byli odpowiedzialni za zdobywanie większości pożywienia, planowanie, polowanie i obronę grupy przed wrogami, przyjmującymi postać zarówno dzikich zwierząt, jak i innych ludzi. Kobiety pozostawały w obozie z dziećmi, opiekowały się nimi i zajmowały się osobami starszymi oraz wymagającymi pomocy, dbały o relacje w grupie tworząc silną, związaną ze sobą społeczność i dysponowały zasobami zdobywanymi przez męską część gatunku. Obie płcie żyły w synergii, gdyż ich odmienne cechy doskonale się uzupełniały. Ten pradawny podział ról, tłumaczy dlaczego jesteśmy tak odmienni. Poczynając od fizycznego zróżnicowania, czyli znacznych różnicach - jeżeli chodzi o średnią wzrostu, wagi czy siły, a kończąc na znacznie ważniejszych cechach mentalnych. Mężczyźni mają średnio lepszą orientacje przestrzenną, wykazują się większą agresją oraz są bardziej zorientowani na konkretny, zewnętrzny cel. Przez większą część naszej historii, tym konkretnym celem była zwierzyna do upolowania bądź wróg do unieszkodliwienia, co umożliwiało przetrwanie następnych kilku godzin czy dni. Czynności te, oprócz wspomnianej agresji i koncentracji, wymagały też skłonności do podejmowania ryzyka. Zbytnia ostrożność oznaczała możliwość przegapienia okazji do zdobycia pożywienia, co nierzadko oznaczało dla nas śmierć głodową. Cechy te powstały jako adaptacja do warunków środowiska, w walce o przetrwanie. Osobnicy męscy, którzy niezbyt dobrze orientowali się w nowym terenie, byli zbyt słabi, łagodni czy ostrożni, aby zaryzykować upolowanie zwierzyny - mieli bardzo nikłe szanse na przedłużenie swojej linii genetycznej. Ich niedostosowanie oznaczało śmierć głodową dla grupy albo ciężkie dla niej brzemię, w postaci osobnika nieużytecznego w warunkach ekstremalnego niedoboru zasobów. Tacy przedstawiciele męskiego rodu mieli niewielkie szanse na reprodukcje, stąd ich obecność w genetycznej puli ludzkości jest znikoma. Dodatkowo, mężczyźni od początku istnienia naszego gatunku byli bardziej dyspozycyjni. Wynika to z fundamentalnych różnic naszej seksualności, a konkretnie z długości trwania ciąży a potem jeszcze dłuższego okresu dojrzewania nowonarodzonych, wymagających opieki. Dlatego też, w naszej historii zjawisko poligynii - małżeństwa mężczyzny z wieloma kobietami występuje często, natomiast poliandria - małżeństwo kobiety z wieloma mężczyznami, niezmiernie rzadko. Dyktują to względy czysto praktyczne - ciąża trwa dziewięć mięsięcy, natomiast osobnik męski może zapłodnić osobnika żeńskiego właściwie codziennie. Znacznie ograniczając możliwości reprodukcyjne, poliandria oznacza niewydajne wykorzystanie zasobów. Nie do końca jasne są przyczyny większego zróżnicowania mężczyzn pod względem wielu cech, np. inteligencji. Jednak prawdopodobieństwo wystąpienia męskiego geniusza jest znacznie większe niż dla kobiet, ale oznacza to również, że tym częściej zdarzają się wśród nich idioci. Kobiety, oprócz zbieractwa i innych dodatkowych prac, przede wszystkim zostawały w jaskini czy obozie, zajmowały się dziećmi oraz zarządzaniem surowcami zdobytymi przez mężczyzn. Stąd wywodzić można ich większą opiekuńczość, łatwość w odczytywaniu emocji, swoistą intuicje, empatie, lepsze umiejętności społeczne oraz językowo-werbalne. Konwersowały między sobą oraz uczyły najmłodsze dzieci, tworząc blisko ze sobą związaną społeczność. Dlatego też, są one mniej nastawione na zdobywanie zasobów a bardziej na relacje międzyludzkie. Okazji i potrzeb do podejmowania ryzyka miały niewiele, stąd skłonność taka u kobiet jest mniejsza. Podobnie jest z ich niskim poziomem agresji - zapotrzebowanie na nią było niewielkie, gdyż podwyższony jej poziom nie zwiększał szansy na przeżycie. Na tej samej zasadzie, znacznie większa ilość czasu spędzana w obozie czy domu - predestynuje przedstawicielki płci pięknej do większej dbałości o miejsce, w którym mieszkają, o opiekę nad gniazdem i tworzenie w nim ciepłej atmosfery sprzyjającej odpoczynkowi a mniejsze zainteresowanie zdobywaniem sprawczości w świecie zewnętrznym. Mechanizm wytworzenia się tych cech był identyczny, jak w przypadku mężczyzn - adaptacja do warunków środowiska, w walce o przetrwanie. Kobiety, które wyróżniały się takimi atrybutami, miały większe szanse na spłodzenie potomstwa i przekazanie swoich genów dalej. Fakt ciąży natomiast, która zmusza do długiego okresu dbania o siebie oraz znacznie zmniejsza ogólną sprawność, sprawia że zajmowanie się przez kobiety polowaniem oraz walką było po prostu nieopłacalne i niepraktyczne. Pamiętajmy, że w naturalnych warunkach wysokiej śmiertelności niemowląt oraz braku antykoncepcji, przedstawicielki płci pięknej były brzemienne przez większość swojego życia. Jak korzystne, i czy w ogóle możliwe, byłoby dla społeczności zmuszanie ciężarnych kobiet do ciągłej walki z obcymi grupami oraz dzikimi zwierzętami? Jeżeli jakiekolwiek plemię spróbowało takiego eksperymentu, to wskutek zmniejszonej dzietności poniosło śmierć naturalną.
Rozróżnienie to, istniejące przez zdecydowaną większość naszej historii, wzmocniło i zdeterminowało różnice występujące pomiędzy nami. Podane tutaj przykłady to tylko jedne z najważniejszych rozbieżności, nie jest naszym zamiarem wyczerpujące wyliczenie ich wszystkich. Kluczowe jest podreślenie faktu, że przez bardzo długi czas, podział ról kobiet i mężczyzn był zero-jedynowy. Układ ten determinuje i jednocześnie wynika z naszych naturalnych, głęboko osadzonych różnic. Akceptowanie dymorfizmu płciowego w sferze fizycznej, a zaprzeczanie mu kiedy mowa o psychice i umyśle - to nic innego, jak wypieranie rzeczywistości.

Zastanówmy się, jakie cechy mentalne wytworzyły się u mężczyzn przez fakt ciągłej walki, zdobywania pożywienia, podejmowania ryzyka i pościgu za konkretnymi celami, które należy zdobyć, pokonać bądź unieszkodliwić. Zastanówmy się, jakie cechy mentalne wytworzyły się u kobiet przez fakt spędzania większości życia w trwającej miesiącami ciąży, podczas której ich sprawność jest znacznie ograniczona oraz ciągłego spędzania czasu z dziećmi, inwestycje w ich wychowanie, dbanie o zasoby zdobyte przez mężczyzn, troska o emocjonalny dobrobyt grupy oraz spajanie istniejących więzi i tworzenie nowych, co prowadziło do powstawania mocnych, trwałych społeczności. Jak racjonalne w świetle tych głęboko zakorzenionych, powstających przez setki tysięcy lat różnic, jest wymaganie od większości kobiet, aby zagłuszając swoje naturalne talenty i predyspozycje wykazywały się teraz agresją, ambicją i skłonnością do ryzyka poprzez budowanie swojej kariery i konkurencje z mężczyznami? Jak racjonalne w świetle tych głęboko zakorzenionych różnic, jest wymaganie od większości mężczyzn, aby zapominając o swoich naturalnych skłonnościach i preferencjach, tłumili własne ambicje oraz chęć zdobywania zasobów, osiągnięć i statusu, a wykazywali się kobiecą opiekuńczością, delikatnością, troską i sprawnością w zajmowaniu się niemowlętami? Dlaczego chcemy zniszczyć idealną synergie i naturalne dopełnianie się nawzajem obu płci? Czy nóż należy ostrzyć, aby był jeszcze sprawniejszy, czy w szaleńczej próbie stępienia go, próbować zrobić z niego dobrą łyżkę? Czy mądrym jest używanie w transporcie kwadratowych brył, kiedy dysponujemy kołem? Oczekiwanie równości wyników tam, gdzie naturalne predyspozycje oraz motywacje są zupełnie inne, to nic innego, jak próba zaklinania rzeczywistości.
Cofnijmy się jednak jeszcze dalej. Istnieje wiele badań wykazujących podobny dymorfizm płciowy u naszegu bliskiego kuzyna, szympansa, z którym dzielimy wspólnego przodka. Sugeruje to, że podstawa do wytworzenia się w nas tych odrębności powstała jeszcze wcześniej.

Cytując abstrakt z badania “Różnice płci w zachowaniu dzikich szympansów pojawiają się w okresie niemowlęcym” (Sex Differences in Wild Chimpanzee Behavior Emerge during Infancy):
Stwierdzono różnice między płciami w odniesieniu do wskaźników zachowań społecznych, rozwoju ruchowego i niezależności przestrzennej, przy czym osobniki męskie były wcześniej i bardziej rozwinięte fizycznie oraz osiągały szczyty zabawy wcześniej niż osobniki żeńskie. Wyniki te pokazują wczesne zróżnicowanie płci, które może odzwierciedlać strategie reprodukcyjne dorosłych. Nasze odkrycia przypominają również te znalezione u ludzi, co sugeruje, że biologiczne różnice między płciami mogły występować u wspólnego przodka i działać niezależnie od wpływów współczesnych zachowań rodzicielskich oraz socjalizacji według płci (Sex differences were found for indicators of social behavior, motor development and spatial independence with males being more physically precocious and peaking in play earlier than females. These results demonstrate early sex differentiation that may reflect adult reproductive strategies. Our findings also resemble those found in humans, which suggests that biologically-based sex differences may have been present in the common ancestor and operated independently from the influences of modern sex-biased parental behavior and gender socialization).
Do podobnych wniosków doprowadziła praca pt. “Różnice płci w wykorzystaniu przez szympansy kijów, jako przedmiotów do zabawy, przypominają te u dzieci” (Sex differences in chimpanzees’ use of sticks as play objects resemble those of children):
Ponadto, gdy przedstawia się im zabawki ze stereotypami płciowymi, uwięzione samice małp bawią się bardziej typowo kobiecymi zabawkami, podczas gdy małpy płci męskiej bawią się bardziej męskimi zabawkami. U ludzi i innych naczelnych młode samice wykazują większe zainteresowanie niemowlętami, a samce aktywną zabawą, uwzględniającą często bezpośredni kontakt fizyczny. Ta różnica płci w preferencjach aktywności jest analogiczna do zachowań dorosłych i może przyczyniać się do różnic w bawieniu się zabawkami. W tym miejscu przedstawiamy pierwszy dowód na różnice płci w używaniu przedmiotów do zabawy u dzikich naczelnych, u szympansów (Pan troglodytes). Odkrywamy, że nieletnie osobniki mają tendencję do noszenia patyków w sposób sugerujący elementarną zabawę lalkami i podobnie jak u dzieci i małp w niewoli, takie zachowanie występuje częściej u samic niż u samców (Also, when presented with sex-stereotyped human toys, captive female monkeys play more with typically feminine toys, whereas male monkeys play more with masculine toys. In human and nonhuman primates, juvenile females demonstrate a greater interest in infants, and males in rough-and-tumble play. This sex difference in activity preferences parallels adult behavior and may contribute to differences in toy play. Here, we present the first evidence of sex differences in use of play objects in a wild primate, in chimpanzees (Pan troglodytes). We find that juveniles tend to carry sticks in a manner suggestive of rudimentary doll play and, as in children and captive monkeys, this behavior is more common in females than in males).
Ciekawą syntezę większej ilości badań i danych można znaleźć w podsumowaniu “Różnice płci w rozwoju behawioralnym naczelnych innych niż ludzie” (Sex differences in nonhuman primate behavioral development). Pozwolimy sobie na zacytowanie podsumowania:
Pomimo względnego braku jawnego traktowania ze strony innych osobników ze względu na płeć, wiele gatunków naczelnych wykazuje różnice płci w rozwoju behawioralnym, które odzwierciedlają te występujące u niemowląt ludzi. Obejmują one różnice w rozwoju fizycznym i społecznym, w tym w zakresie pielęgnacji i zabawy, oraz różnice w bardziej złożonych zachowaniach, takich jak manipulowanie przedmiotami i poszukiwanie pożywienia. Podsumowując, te spójne i narastające doniesienia o różnicach płci w rozwoju zachowań naczelnych sugerują, że chociaż socjalizacja płci u ludzi odgrywa rolę w zwiększaniu różnic między młodymi samcami i samicami, te różnice w zachowaniu płci są zakorzenione w naszym biologicznym i ewolucyjnym dziedzictwie (Despite a relative lack of overt sex‐biased treatment by others, many species of primates show sex differences in behavioral development that echo differences found in infant humans. These include differences in physical and social development, including grooming and playing, and differences in more complex behaviors such as object manipulation and extractive foraging. Taken as a whole, these consistent and accumulating reports of sex differences in primate behavioral development suggest that, although gender socialization in humans plays a role in magnifying the differences between young males and females, these behavioral sex differences are rooted in our biological and evolutionary heritage).
Ważne podkreślenia są tutaj dwie rzeczy. Po pierwsze, mówimy tutaj o średnich. Zdarzają się pojedyncze przypadki kobiet wyróżniających się typowo męskimi cechami, jak i na odwrót - są to jednak tylko wyjątki, potwierdzające ogólną regułę. Po drugie, nie oceniamy tutaj co jest dobre a co złe i czy ten naturalny, oczywisty i wyraźny podział jest sprawiedliwy. Przytaczamy tylko fakty opisujące naszą rzeczywistość oraz wynikające z nich konsekwencje, które robią sobie bardzo niewiele z naszych coraz to bardziej wymyślnych koncepcji słuszności i sprawiedliwości. Jak już nieraz pisaliśmy, jeżeli chcemy cokolwiek w realny sposób zmienić to nie wolno nam ignorować naszej trwałej natury oraz reguł jej działania. Ignorancja zawsze kończy się tragicznie dla nas, a nie dla rzeczywistości. Jak to powiedziała Ayn Rand:
Możemy ignorować rzeczywistość, ale nie możemy ignorować konsekwencji ignorowania rzeczywistości.
A jak bardziej specyficznie stwierdził Leonard Sax w świetnej książce “Why Gender Matters” (Dlaczego płeć ma znaczenie):
Płeć jest rzeczywistością. Płeć ma znaczenie. Możesz ignorować tą rzeczywistość, jeżeli chcesz, ale ignorowanie jej nie sprawi, że zniknie. Kiedy dziewczynki i chłopcy nie otrzymują żadnych wskazówek, rezultatem są często dziewczynki prezentujące się jako obiekty seksualne i chłopcy, którzy angażują się w podejmowanie lekkomyślnego ryzyka.
Popularność a prawda
Co wymaga ciągłego podkreślania i powtarzania - to, co jest w danych czasach powszechnie uznawane za prawdę, wcale nią być nie musi. Fakt ten podsumował świetnie Thomas Sowell:
W niektóre rzeczy wierzy się, ponieważ są ewidentnie prawdziwe, ale w wiele innych wierzy się po prostu dlatego, że wielokrotnie je stwierdzono, a powtórzenie zostało zaakceptowane jako substytut dowodów.
Sufrażystki
Mając w głowie to podstawowe, nieusuwalne źródło naszych różnic, możemy przejść do opisu początków ruchu feministycznego.

Sufrażystki, które swoją działalność rozpoczęły na przełomie XIX i XX wieku głównie w USA i Wielkiej Brytanii, stanowią pierwszą fale feminizmu. Ich dążenia koncentrowały się na zdobyciu dla kobiet praw do głosowania, możliwości edukacyjnych równych mężczyznom oraz uznania równości obu płci wobec prawa. Postulaty te miały jak największą słuszność. Jak nieraz podkreślaliśmy, jedną z naszych najważniejszych wartości jest wolność. Odmawianie kobietom dostępu do edukacji czy możliwości angażowania się w politykę, w podstawowy sposób narusza tą wartość. Dodatkowo, na tym etapie, kiedy kobiety miały ograniczony dostęp do wielu możliwości, rzeczywiście trudno było stwierdzić, które konkretnie różnice między płciami wynikają z nieusuwalnych czynników biologicznych, a które ze społecznych konwencji. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt istnienia wielu godnych odnotowania wyjątków. Od samego początku, w naszej historii zdarzały się kobiety, które wbrew znacznym ograniczeniom istniejącym w społeczeństwach i czasach, w których przyszło im żyć, wznosiły się na najwyższe szczyty osiągnięć. Dość wspomnieć tutaj takie osobistości jak:
- Poetka Safona z Lesbos
- Królowa Kleopatra
- Królowa Boudika
- Joanna d’Arc
- Królowa Elżbieta I
- Święta Teresa z Ávili
- Caryca Katarzyna Wielka
- Ada Lovelace, uważana za pierwszą programistkę
- Maria Skłodowska-Curie
W Stanach Zjednoczonych, Kanadzie oraz większości krajów Europy ruch ten skończył się w pierwszej połowie XX wieku, dając kobietom prawa wyborcze, dostęp do edukacji oraz pełną równość wobec prawa. Były to godne odnotowania osiągnięcia, na których koncentrowała się pierwsza fala feminizmu: na stworzeniu możliwości wyboru i równości szans, a nie wyników, mężczyzn i kobiet. W żaden sposób nie krytykowała ona podziału ról pomiędzy płciami, ani nie zaprzeczała istnieniu naturalnych różnic. Warto przytoczyć tutaj słowa jednej z liderek tego ruchu, Elizabeth Cady Stanton:
Elementy męskie i żeńskie, dokładnie równe i równoważące się nawzajem, są równie istotne dla utrzymania równowagi wszechświata, jak dodatnia i ujemna elektryczność, siły dośrodkowe i odśrodkowe, prawa przyciągania, które łączą wszystko, co wiemy o tej planecie, na której mieszkamy i o systemie, w którym się obracamy.
Sufrażystki nie wspominały też o prawach do aborcji na żądanie. Wiele feministek pierwszej fali albo pomijało milczeniem tą sprawę, albo zagorzale się jej sprzeciwiało. Jako przykład posłużyć tu może chociażby inna liderka tego ruchu, Victoria Woodhull, pierwsza kobieta kandydująca na prezydenta Stanów Zjednoczonych, która o aborcji mówiła:
Wiele kobiet, które byłyby zszokowane samą myślą o zabiciu swoich dzieci po urodzeniu, rozmyślnie niszczy je wcześniej. Jeśli istnieje jakakolwiek różnica w rzeczywistej zbrodni, powinniśmy być zadowoleni, że ci, którzy się jej dopuszczają, zwracają na to uwagę. Prawda jest taka, że zniszczenie życia w jego embrionalnym stanie jest tak samo morderstwem, jak zniszczenie go po osiągnięciu w pełni rozwiniętej formy, ponieważ jest to to samo życie, które zostaje odebrane.
Fale

Sufrażystki osiągnęły swoje cele i na jakiś czas o feminizmie słuch zaginął. Po drugiej wojnie światowej, w Stanach Zjednoczonych, na fali dążenia do odnowy demograficznej nastąpiła ponowna, jak to pięknie działaczki ujmują, domestykacja (udomowienie) kobiet. W pracy ku odbudowie kraju po zniszczeniach II wojny światowej odnalazły się ponownie w tradycyjnej roli żony i matki. Przypomnijmy, że kobiety miały teraz takie same prawa i możliwości jak mężczyźni, wywalczone dzięki poświęceniu i zawziętości sufrażystek. Wszystko wydawało się być dobrze, gdyż panie dysponowały pełną możliwością wyboru rodziny, kariery bądź podjęcia walki o pogodzenie tych sprzecznych często wartości. Każda z nich, podobnie jak mężczyzna, mogła o sobie decydować według własnych wartości oraz życiowych priorytetów.
Sufrażystki koncentrowały się na usunięciu legalnych barier przeszkadzających kobietom w zdobywaniu osiągnięć i zamykających im możliwości. Walczyły z realnymi, twardymi ograniczeniami. Jak to powiedział John Stuart Mill:
Zaprzeczam, że ktokolwiek zna lub może znać, naturę obu płci, tak długo, jak były one widziane w ich obecnym do siebie stosunku. Dopóki nie zaistnieją warunki równości, nikt nie będzie w stanie ocenić naturalnych różnic pomiędzy kobietami i mężczyznami, tak jak były one zniekształcone. To, co jest naturalne dla obu płci, można odkryć tylko wtedy, gdy pozwolimy im na swobodny rozwój i używanie ich zdolności.

Tylko dając takie same prawne szanse kobietom i mężczyznom możemy zobaczyć, jakie realne są między nami różnice. Jak słusznie zauważył tenże:
Niepokój ludzkości, by interweniować w obronie przyrody… jest zgoła niepotrzebną troską. To czego kobiety z natury nie mogą zrobić, jest całkowicie zbędne aby im tego zabraniać.
Jednakże powyższe postulaty zostały przez sufrażystki osiągnięte. O co więc toczy się jeszcze walka? Gdzie leży problem?
Żeby to zrozumieć, należy wspomnieć o dwóch rzeczach, które wydarzyły się w międzyczasie.
Po pierwsze, odkrycie a następnie legalizacja pigułki antykoncepcyjnej oraz przemiany kulturowe związane z tym faktem. To pierwsze stało się w roku 1960 w USA. Od tego czasu, kobiety miały łatwiejszy dostęp do skutecznej antykoncepcji, co umożliwiło im podejmowanie znacznie bardziej ryzykownych zachowań seksualnych. Mniej więcej w tym samym czasie, rozpoczął się ruch hippisowski oraz powiązana z nim rewolucja seksualna. Transformacje te, odwróciły do góry nogami dotychczasowe normy moralne dotyczące seksualności. To, co jeszcze do niedawna uchodziło za perwersje, teraz stawało się jak najbardziej normalne. Trend ten jest zresztą kontynuowany po dzień dzisiejszy. Te nowe możliwości oraz przemiany kulturowe stworzyły solidny grunt, który ułatwił szerzenie się idei feminizmu drugiej i następnych fal.
Po drugie, zaszły dwie ważne publikacje. Pierwsza, “The Second Sex” (Druga płeć) autorstwa Simone de Beauvoir, wydana we Francji w 1949 roku. Krytykuje ona cały model zachodniego, patriarchalnego społeczeństwa, twierdząc że jest on oparty na całkowitej dominacji mężczyzn nad kobietami. Te ostatnie, traktowane są w nim jako coś innego, gorszego, drugiego. Człowiek, twierdzi Beauvoir, to domyślnie mężczyzna. Stawia tezę, którą po dziś dzień powtarza większość feministek oraz genderyści:
Nie rodzimy się kobietami, stajemy się nimi.

Biologia, według autorki, nie ma żadnego znaczenia, a miliony lat ewolucji mogą być całkowicie zignorowane. Płeć to konstrukt społeczny. Obecny stan rzeczy nie za bardzo jej się podoba, argumentuje więc na rzecz jego zmiany, aby oczekiwania społeczno-kulturowe dotyczące kobiet i mężczyzn, były takie same, bez żadnego rozróżnienia na płeć. Jej celem, jak też większości jej następczyń, jest społeczeństwo neutralne płciowo. Zabiega o przekraczanie przez kobiety narzucanych im przez społeczeństwo, według niej, jedynie kulturowo uwarunkowanych ról. Jak to mówi:
To zupełnie naturalne, że przyszła kobieta będzie oburzona ograniczeniami, jakie nakłada na nią płeć. Prawdziwym pytaniem nie jest, dlaczego miałaby je odrzucić: problemem jest raczej zrozumienie, dlaczego je akceptuje.
I w innym miejscu:
Jak fakt bycia kobietą wpłynął na nasze życie? Jakie konkretnie możliwości nam dano, a których odmówiono? Jakie przeznaczenie czeka nasze młodsze siostry i w jakim kierunku powinniśmy je skierować?
Nieobca jest jej też pogarda wobec pracy kobiet w domu i całkowite ignorowanie ich kluczowej roli w wychowywaniu dzieci:
Skazana na prokreację i drugorzędne zadania, pozbawiona praktycznego znaczenia i mistycznego prestiżu, kobieta staje się niczym więcej niż tylko sługą.
Druga publikacja to “The Feminine Mystique” (Mistyka kobiecości), napisana przez Betty Friedan i wydana w USA w 1963 roku.

W książce tej, inspirowanej powyżej omawianym dziełem Simone de Beauvoir, autorka krytykuje stereotyp szczęśliwej ze swojej roli matki i żony amerykańskiej kobiety. Pragnie udowodnić, że większość z nich jest, tak naprawdę, głęboko niezadowolna ze swojej pozycji, ale z jakiejś przyczyny, nie może ubrać w słowa swojego rozczarowania. Jak to powiedziała:
Nie możemy dłużej ignorować tego głosu w kobiecie, który mówi: “Chcę czegoś więcej niż mój mąż, moje dzieci i mój dom”.
Zdaje się w ogóle nie zauważać, że to “coś więcej” jest zawsze dostępne. To, że część kobiet podejmuje się dodatkowych zajęć i obowiązków, a część się od nich wstrzymuje, wynika wyłącznie z ich indywidualnych wartości i priorytetów. Nie pozostawia nam też żadnego złudzenia, co myśli o tradycyjnych, kobiecych rolach:
Amerykańskim gospodyniom domowym nie zostały odstrzelone mózgi ani nie są schizofreniczkami w sensie klinicznym. Ale jeśli… fundamentalnym ludzkim popędem nie jest pragnienie przyjemności czy zaspokojenia biologicznych potrzeb, ale potrzeba rozwoju i wykorzystania pełnego potencjału, to ich wygodne, puste, bezcelowe dni są rzeczywiście powodem do bezimiennego przerażenia.
Czy w innym miejscu:
…kobiety, które ‘dostosowują się’ do roli gospodyń domowych, które dorastają chcąc być ‘tylko gospodynią domową’, są w takim samym niebezpieczeństwie, jak miliony, które szły na śmierć w obozach koncentracyjnych… jadły cierpiąc powolną śmierć umysłu i ducha.
Nie byłoby może nic złego w tych opiniach, gdyby wyłącznie opiniami pozostały. Przypomijmy ponownie - postulaty sufrażystek były jak najbardziej słuszne. Zawsze znajdzie się mniejszościowa grupa kobiet, która szczerze pragnie intensywnej kariery oraz rywalizacji z mężczyznami, oraz będzie w tej roli spełniona i szczęśliwa. Należy zapewnić im możliwość takiego wyboru. Nie tak jednak potoczyły się losy przytoczonych powyżej poglądów. Omawianie tutaj autorki (i wiele im podobnych) nie poprzestały na stwierdzeniu jaki jest, w ich opinii, stan reczy i na próbie przekonania kobiet do postępowania w odmienny, niekonwencjonalny sposób. Nie wystarczył im fakt, że część z nich zostanie przekonana do nowego sposobu bycia, a część odrzuci ich argumenty wybierając tradycyjną drogę. Ponownie przypomnijmy, że na tym etapie, równość wobec praw została w pełni osiągnięta i żadne bariery przed kobietami już nie stały. Mogły grać dokładnie na tych samych zasadach, co mężczyźni. Zwolenniczkom feministycznych poglądów, nie podobało się jednak, że większość kobiet jest zadowolona i wciąż pozostaje w swojej tradycyjnej roli. Z niewiadomych jednak przyczyn, dobrowolne przekonywanie oraz ciągłe ulepszanie własnych argumentów im nie wystarczyło. Niestety, wiele adeptek tego ruchu całkowicie pomyliło swoje osobiste preferencje z wolą, potrzebą i możliwością zmiany całego społeczeństwa. Żeby zrealizować swoje cele, postanowiły podjąć działania polityczne, aby stworzyć konkretne rozwiązania prawne, które pomogłyby ich wizję rzeczywistości narzucić ogółowi. Niegdyś szlachetne ideały dążące do zrównania obu płci w obliczu prawa i zapewnienia im tych samych możliwości, przekształciły się w ideologiczną wojnę. Walkę, mającą na celu zniszczenie wszystkich różnic ze względu na płeć, czy raczej udawanie, że takowe nie istnieją, i stworzenie społeczeństwa neutralnego płciowo. Największym wrogiem była dotychczasowa kultura oraz tradycyjna religia, gdyż wzmacniały one odwieczny wizerunek kobiety jako opiekunki ogniska domowego, żony i matki.
Skoncentrujemy się na opisie tego ruchu w USA, gdzie działo się najwięcej i skąd wdrożone tam rozwiązania, rozprzestrzeniają się stopniowo na resztę świata.

Ciężko podać dokładną datę, ale sporo zaczęło się dziać niedługo po publikacji Betty Friedan, a więc po roku 1963. Wraz z Glorią Steinem i innymi kobietami, stworzyły one ruch z jasno sprecyzowanym programem (wydarzenia te doczekały się ekranizacji, choć mocno stronniczej w serialu Mrs. America). Zniszczenie narzucanych kobietom od wieków stereotypów, miało zostac osiągniete poprzez szeroko zakrojone i szczodrze wspierane przez rząd akcje popularyzatorskie oraz poprzez zmiany prawne. Konkretnie miały to być:
- akcje afirmatywne (rezerwowanie określonej części stanowisk, zarówno w sferze publicznej, jak i prywatnej, według z góry narzuconych proporcji pomiędzy kobiety i mężczyzn, niezależnie od rzeczywistej chęci zaangażowania)
- aborcja na żądanie
- żłobki, sponsorowane przez państwo
- rozwód, bez orzekania winy
i szereg innych rozwiązań, mających dać więcej, w opinii feministek, możliwości kobiecie w decydowaniu o sobie. Oczywiście, nie za własne pieniądze. Poza tymi rozwiązaniami prawnymi, za ważny cel postawiły sobie szerzenie świadomości (consciousness raising). Działalność ta polegała na tworzeniu organizacji dla kobiet, publikowaniu książek i czasopism oraz zdobywaniu stanowisk w szkołach i uczelniach, aby jak najszerzej rozprzestrzeniać feministyczne idee. O ich duchu najlepiej poinformuje nas kilka cytatów od Glorii Steinem:
Stajemy się mężczyznami, których chciałyśmy poślubić.
Wyzwolona kobieta to taka, która uprawia seks przed ślubem, a pracę po nim.
Jesteśmy kobietami, przed którymi ostrzegali nas nasi rodzice i jesteśmy dumne.
Kobiety mają dwie możliwości: albo jesteś feministką, albo masochistką.

Jak możemy łatwo zauważyć, w większości krajów Europy oraz szeroko pojętego Zachodu, a często także poza nimi, odniosły one zdecydowane zwycięstwo. Wprawdzie nie wszystkie proponowane przez nie rozwiązania oraz idee zostały wprowadzone w życie, lecz ich ręka sięga bardzo daleko. Pod względem kulturowym, feministki odniosły całkowite zwycięstwo. Kobieta, która decyduje się dzisiaj podjąć tradycyjną rolę, nie gonić za karierą, ale skoncentrować na zajmowaniu się własnym domem i rodziną, coraz częściej postrzegana jest jako biedna, zagubiona istota. Należy jej pomóc, gdyż jest całkowicie nieświadoma opresji, której na co dzień doświadcza.
Niedługo po zakończeniu II fali (lata 80) powstały następne: III oraz IV. Ruch ten coraz bardziej oddala się od zdroworozsądkowych założeń sufrażystek. Precyzyjne zdefiniowanie problemów, z którymi walczy, staje się coraz trudniejsze. Feministki wciąż zwiększają zakres swoich roszczeń oraz radykalność. Jak to pisała Rebecca Walker, uważana za twórczynie pojęcia III fali:
Piszę więc to jako apel do wszystkich kobiet, zwłaszcza z mojego pokolenia: niech nominacja Thomas’a (Clarence Thomas) przypomni wam, podobnie jak przypomniała mnie, że walka jest daleka od zakończenia. Niech to odrzucenie kobiecego doświadczenia doprowadzi cię do złości. Zamień to oburzenie w siłę polityczną. Nie głosuj na nich, chyba że pracują dla nas. Nie uprawiaj z nimi seksu, nie łam z nimi chleba, nie wychowuj ich, jeśli nie traktują priorytetowo naszej wolności do kontrolowania naszych ciał i naszego życia. Nie jestem feministką postfeministyczną. Jestem Trzecią Falą.

O co tutaj chodzi? Do tej pory feminizm zbytnio koncentrował się na problemach heteroseksualnych, białych kobiet z klasy średniej. Teraz trzeba było pomóc kobietom kolorowym, tym z klas niższych, lesbijkom i tak dalej… lista potrzebujących pomocy wciąż rośnie. Cały czas mnożyły się możliwe “layers of oppression”, czyli kolejne warstwy ucisku doświadczanego przez kobiety. Tak więc biała kobieta miała źle, ale jeszcze gorzej miała czarna kobieta, a potem jeszcze gorzej biedna, czarna kobieta, biedna, transseksualna kobieta i tak dalej. Działaczki tego okresu koncentrowały się więc na ciągłym “podnoszeniu świadomości”, jak to panie na co dzień są dyskryminowane, w sposób świadomy, jak i nieświadomy. Coraz głośniejsza staje się też krytyka konceptu płci jako czegoś wymyślonego przez społeczeństwo i całkowicie umownego. Stwierdza się dodatkowo, że płeć to nie jest coś binarnego. Nie ma wyłącznie dwóch skrajnych opcji - mężczyzny i kobiety. To tylko dwa ekstrema, pomiędzy którymi istnieje nieskończenie wiele możliwych kombinacji. To mnożenie istniejących płci kontynuowane jest zresztą do dziś i nie wiemy, na jakiej liczbie się zakończy. Kolejne aspekty życia postrzegane sa jako potencjalne zniewolenie. Narzucanie ograniczonej, stronniczej wizji świata mężczyzn całemu społeczeństwu. Oprócz jawnej dyskryminacji kobiet oraz osób o innych, wciąż mnożących się i predestynujących do roli ofiary cechach, coraz częściej zwraca się uwagę na represje naszej seksualności i potrzebę jej wyzwolenia. Stąd też bliski sojusz feministek z ruchem LGBT i wciąż bardziej absurdalne oraz odbiegające od doświadczeń przeciętnego człowieka deklaracje. Spośród rosnącego bełkotu coraz to trudniejszych do zrozumienia terminów, warto tutaj wspomnieć o “heteronormatywności”. Jak głoszą działacze LGBT, jest to przyjęte przez społeczeństwo założenie, że heteroseksualność to norma, a wszelkie od niej odstępstwa uważane są za dewiacje. Heteroseksualizm postrzegany jest jako stan naturalny i pożądany, a wszyscy, którzy od tego standardu odbiegają, podlegają opresji ze strony heteroseksualistów. Zauważając taki stan rzeczy, działacze stwierdzają, że należy niezwłocznie pośpieszyć z pomocą uciskanym. Najlepiej za pomocą programów sponsorowanych przez rząd. Na tym zakończymy opis dążeń feminizmu w jego obecnej postaci, gdyż coraz trudniej nadążyć za jego rozszerzającymi się, często wewnętrznie sprzecznymi i absurdalnymi postulatami. Ten stan rzeczy podsumował najlepiej Stanisław Lem:
Ruch zwany Womens Liberation dociera już do ewolucyjnie zadanej bariery różnic biologicznych płci. W oświadczeniach przywódczyń tego ruchu można już wyczytać rzeczy dość szalone, chociaż jeszcze na razie nie domagają się, by w myśl pełnej demokracji mężczyźni też zachodzili w ciążę i doznawali boleści porodowych.
Następstwa
Jak łatwo można się zorientować, większość feministycznych postulatów w krajach kultury europejskiej oraz w wielu z nimi sąsiadujących została zrealizowana. Jesteśmy coraz bliżej osiągnięcia ideału społeczeństwa neutralnego płciowo. Niezależnie od tego jakie mamy zdanie na ten temat, czy przemiana ta nas cieszy czy raczej wywołuje dreszcze przerażenia i zniesmaczenia, niesie ona ze sobą szereg konkretnych konsekwencji.
Popularyzacja feminizmu jest bezpośrednio związana z ekpansją państwa opiekuńczego. Ideologiczne, podejście feministek jest analogiczne do postawy socjalistów.

Stąd zresztą, jak i z szeroko pojętego marksizmu wywodzi się większość ich poglądów, a więc i metody działania są podobne. Wszystko, co dobre, można i należy osiągnąć na drodze przemocy i przymusu. Należy więc wprowadzić:
- obligatoryjną edukacje, niebezpiecznie rozszerzającą zakres swoich kompetencji również na wychowanie
- przymus płacenia składek na emeryturę
- publiczną służbę zdrowia
- sztuczne ograniczenia, dla całej gospodarki
- przymus finansowego wsparcia niemoralnych, zdaniem znacznej części społeczeństwa, wyborów (np. poprzez finansowanie aborcji na żądanie z powszechnych podatków)
- obowiązek monetarnego wspierania szerzonych przez publiczne uczelnie ideologii, z którymi się całkowicie nie zgadzamy
i tak dalej. Pomysły te wywodzą się z tego samego poglądu, centralnego dla wszelkich odmian socjalizmu: jednostka jest bezradna, a więc potrzebuje przymusowego wychowania oraz wtłoczenia właściwych zasad przy użyciu siły. Jak jednak zapewniają nas przenikliwi socjaliści - wśród społeczeństwa zawsze znajdzie się niewielka, oświecona grupa wybranych. Oni, nie jest za bardzo jasne skąd i na jakiej podstawie, doskonale więdzą co jest dobre dla reszty z nas, zagubionych cząstek i atomów. Jak też nasi wybawiciele twierdzą, społeczeństwo nie jest po prostu sumą najważniejszych, podstawowych jego elementów - jednostek. Społeczeństwo jest ponad jednostką, ona ma mu tylko służyć, tak jak poszczególne części umożliwiają sprawne działanie maszyny. Wybrani, jako byty oświecone, mają prawo do kierowania losem pojedynczych osób, na wzór inżyniera projektującego i ulepszającego swoje wynalazki według własnej wizji. Nie można pozostawić swobody i dowolności działania poszczególnym elementom maszyny. Danie im możliwości niezależnego wyboru to niebezpieczeństwo, że zrobią coś innego, dokonają niewłaściwego wyboru (innego niż pragną ideolodzy). Należy więc stworzyć odpowiedni klimat i prawo, aby ograniczyć bądź uniemożliwić dostępne opcje, często w sposób pośredni i niejawny. Podejście to jednak ma poważną wadę, którą zauważyła Margaret Tatcher (kolejna obok Ayn Rand kobieta sukcesu, o której feministki jakoś dziwnie milczą):
Problem z socjalizmem polega na tym, że w końcu zaczyna brakować pieniędzy innych ludzi.
Akcje afirmatywne dbają o to, żeby usunąć wszelkie formy dyskryminacji i zapewnić miejsce kobietom. Nawet jeżeli kandydatek jest zbyt mało, czyli kiedy dane zajęcie ich w ogóle nie interesuje.

W Polsce, 35% list wyborczych do Sejmu, Parlamentu Europejskiego oraz lokalnych rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich musi być zapełniona przez kobiety. Nieważne czy rzeczywiście z danego ugrupowania jest tyle chętnych płci żeńskiej - należy na sztywno je tam wrzucić, załatwić czy wyczarować. W Polsce zresztą podobne, zaklinające rzeczywistość pomysły, doskonale znamy z PRL-u. Dość przypomnieć przyznawanie specjalnych punktów przy rekrutacji na studia za pochodzenie, osobom wywodzącym się z rodzin chłopskich czy robotniczych. Wszystkie tego typu koncepcje kończą się zawsze w ten sam sposób - niewydajnym wykorzystaniem ograniczonych zasobów społeczeństwa, w sytuacji nieskończonych potrzeb i pragnień ludzkich. Akcje afirmatywne prowadzą do zabrania pracy ludziom bardziej wykwalifikowanym na rzecz mniej zdolnych, ponieważ, zdaniem zwolenników tych poglądów, należy wyrównać jakąś starą, historyczną krzywdę. Niestety, za konsekwencje możliwych szkód doznanych w przeszłości przez nieżyjących, zapłacą żywi ludzie, którzy nie mają z wyrządzonym wtedy złem nic wspólnego. Dodatkowo, jak większość tego typu pomysłów, akcje afirmatywne są dziwnie stronnicze w kierunku jednej grupy, w tym przypadku - kobiet. Słyszymy więc o potrzebie większego ich zaangażowania w naukę, politykę czy technologie. Dlaczego jednak, nic nie wiemy o potrzebie większego zaangażowania mężczyzn w kosmetologię, fryzjerstwo, pielęgniarstwo czy edukację? Nie o sprawiedliwość tutaj chodzi, lecz o zwiększenie wpływów konkretnych grup, dzięki zdobyciu zatrudnienia w opłacanych przez rząd programach i biurokracji. Jeżeli feministkom rzeczywiście zależy na sprawiedliwości, to mogłyby posłuchać tutaj Ayn Rand (Cytat z The Phil Donahue Show - 1979):
Nie walczy się ze złem, adoptując je i praktykując.
Kulturowe normy zmieniły się nie do poznania. Dzisiaj, kobieta która zostaje w domu, aby zajmować się pielęgnacją ogniska domowego oraz rodziną, jest postrzegana jako egzotyczne kuriozum. Bycie dobrą żoną i matką jest traktowane jako coś podrzędnego, niegodnego inteligentnej i zaradnej kobiety.
Jak to, jesteś “tylko” żoną i matką?
Jest dzisiaj powszechnie akceptowanym stwierdzeniem.
Postępujący socjalizm sprawił, że dla większości rodzin scenariusz, w którym mężczyzna jest jedynym bądź głównym żywicielem rodziny jest niemożliwy. Nasze dochody są skutecznie ograniczane przez rosnące podatki, finansujące różnorodne rządowe programy, mające oczywiście podnieść jakość naszego bytu. Nie wspominając w ogóle o mnożących się ograniczeniach i potrzebnych pozwoleniach, co skutecznie ogranicza rozwój gospodarczy. Jak zaznaczyliśmy, popularyzacja feminizmu oraz rozrost państwa opiekuńczego są ze sobą bezpośrednio związane. Tradycyjna droga, dostępna jest dla mniejszości społeczeństwa, a przez zmiany kulturowe - coraz rzadziej wybierana. Druga fala feminizmu dążyło do tego, aby przekonać tradycyjne kobiety, że tak naprawdę są niezadowolone ze swojej roli. Chciała sprawić, aby większość z nich pracowała poza domem, spychając na drugi plan myśli o rodzinie. Na początku miała to być wyłącznie kwestia wyboru. Teraz, przez zmiany prawno-kulturowe dla większości ludzi wybór jest po prostu niemożliwy, istnieje tylko jedna droga. Cała nasza obecna cywlizacja mówi kobietom i mężczyznom, że podejście honorujące nasze naturalne predyspozycje, jest czymś wstecznym o czym należy zapomnieć, jak najrychlej. Czymś na podobieństwo niewolnictwa - złem, które niegdyś uważano za normę i które jak najszybciej musimy wymazać z naszej pamięci.
Następną konsekwencją popularyzacji feministycznych idei jest rozkład instytucji małżeństwa. Zaszły tutaj dwie rzeczy. Po pierwsze, całkowitej przemianie uległy normy kulturowe dotyczące rozwodu. Dzisiaj jest on postrzegany jako coś normalnego, co przytrafić się może każdemu, a słowa małżeńskiej przysięgi:
Dopóki śmierć nas nie rozłączy.
stały się następnym, niewiele znaczącym frazesem. Znacznie zmieniło się też prawo, dotyczące możliwości wzięcia rozwodu. Jeszcze niedawno, przez większość XX wieku, wymagał on wykazania winy którejś ze stron. Małżeństwo zgodnie z jego pierwotnymi założeniami, o których zdajemy się zapominać, było czymś co zawiera się na całe życie, na dobre i na złe (dopóki śmierć nas nie rozłączy). Feministkom, promującym seksualną swobodę oraz krytykującym zarówno idee małżeństwa, jak i monogamii, jako koncepcji opresyjnych, bardzo się ten pomysł nie podoba. Na konsekwencje nie musieliśmy długo czekać.

Wciąż maleje liczba zawieranych małżeństw, rośnie średnia wieku małżonków i wzrasta liczba rozwodów. Dzięki pomocy dla samotnych matek ze strony opiekuńczego państwa oraz jawnej faworyzacji kobiet w orzekaniu praw do opieki nad dziećmi - liczba wychowywanych przez samotne matki dzieci wciąż rośnie. Coraz więcej z nich dorasta również w “rozproszonych” rodzinach, posklejanych z bogatych doświadczeń matrymonialnych rodziców. Nie będziemy tutaj wyliczać negatywnych konsekwencji, jakie rozwód oraz wychowanie przez jednego z rodziców ma dla rozwoju dzieci oraz ich przyszłego zdrowia psychicznego. Zaznaczymy tylko, że sytuacja taka zagraża przyszłej stabilności społeczeństwa oraz znacznie ogranicza jego potencjał.
Normy moralne dotyczące wyborów seksualnych, całkowicie się odwróciły. Niestety, rzeczywistość nie jest już tak pobłażliwa, jak ludzkie opinie. Następstwa pewnych wyborów są tak samo negatywne, jak zawsze były i będą. Jakie konsekwencje dla psychiki kobiet ma rozwiązłość seksualna i próba prowadzenia trybu życia samca alfa, dzięki magicznej pigułce? Jak wybór takiego stylu życia wpłynie na ich możliwości wyjścia za maż i założenia rodziny? Czy po przekroczeniu pewnej granicy… będzie to w ogóle możliwe? Jak wiele kobiet, ulegając feministycznym poglądom stwierdza, że interesuje je wyłącznie kariera i tylko na niej się koncentrują. Będąc w średnim wieku odkrywają, że nie tego tak naprawdę pragnęły, lecz dzieci oraz kochającej rodziny. Niestety, biologia nie robi sobie nic z naszych ideologii i dla wielu z nich jest już za późno.
Demografia
Niezależenie od tego czy popieramy obecnie panującą ideologie czy nie, to nie da się odmówić jej wpływu na obecną sytuacje demograficzną, która jest po prostu tragiczna. Wraz z rosnącym zaangażowaniem kobiet na rynku pracy stale maleje liczba urodzeń. Coraz częściej wybierają one najpierw edukacje, a potem karierę, zanim zdecydują się na dzieci. Jakie są konsekwencje takiej postawy?
Kobiety coraz później decydują się na dzieci, mają ich coraz mniej i znacznie cześciej postanawiają nie rodzić ich w ogóle. Obecnie, w Europie, przeciętna kobieta rodzi swoje pierwsze dziecko w wieku 29 lat, a w przeciągu całego życia ma ich średnio 1.6.

Statystyka ta jest dodatkowo zawyżona przez liczną populacje imigrantów, wśród których dzieci rodzi się znacznie więcej. W Stanach Zjednoczonych, liczba ta jest nieco większa i wynosi 1.7 dziecka na kobietę. W obu przypadkach, liczby te wykazują systematyczny trend spadkowy. Przypomnijmy, że współczynnik urodzeń wymagany do utrzymania populacji na stałym poziomie, przy obecnej śmiertelności, wynosi 2.1. Jeżeli liczby te nie zmienią się, to naszą cywilizacje czeka śmierć naturalna. Biali ludzie staną się mniejszością w USA do roku 2045. Nasza sytuacja w Europie nie jest o wiele lepsza, z rosnącymi liczbowo mniejszościami muzułmańskich imigrantów.
Czy gdy staniemy się mniejszością w swoim własnym domu, nasza kultura będzie opierała się na tych samych zasadach, co dzisiaj?
Nasz kapitał ludzki jest wciąż na wysokim poziomie, ponieważ w fazie wzrostu populacji przebywaliśmy przez bardzo długi okres czasu, a więc agonia będzie raczej powolna i bolesna. Na tej drodze ku samodestrukcji czeka nas wiele niezbyt ciekawych przemian, kiedy rozkład wiekowy społeczeństwa będzie się zmieniał, aby ludzie starsi, niezdolni do pracy i wymagający opieki stanowili coraz większą część społeczeństwa. Pierwsze oznaki takiej sytuacji możemy zaobserwować w Japonii, która ma jeden z najniższych przyrostów naturalnych na świecie (1.36 z roku 2019) oraz szybko starzejące się społeczeństwo. Upadający system emerytalny (jako że na każdego emeryta przypada coraz mniej ludzi pracujących), rosnące zapotrzebowanie na opiekę zdrowotną oraz kurcząca się populacja osób zdolnych i chętnych do pracy. Wraz z postępem tego trendu na przestrzeni lat, zobaczymy wyludniające się szkoły oraz malejący przyrost gospodarczy, a następnie stagnacje i w końcu regres. Jako że ludzi do pracy będzie wciąż mniej, to podobnie będzie jeżeli pod uwagę weźmiemy możliwe innowacje, wynalazki oraz sztukę - progres w każdej dziedzinie ulegnie spowolnieniu. Zamiast pracy nad rozwojem i postępem coraz bardziej będziemy koncentrować się na tym, co zrobić z rosnącą częścią starzającej się, schorowanej i wymagającej opieki populacji.
Myślę, że scenariusz taki nie napawa optymizmem nawet najbardziej zagorzałych zwolenników neutralnego płciowo społeczeństwa. Nie pomogą tutaj sponsorowane przez państwo żłobki, przywileje oraz ulgi dla rodziców i wszelkie inne, socjalistyczne rozwiązania. W Szwecji, państwie gdzie to wszystko zostało już dawno wprowadzone, obecny przyrost naturalny wynosi 1.7. Tutaj również jest on w niemałym stopniu zawyżony przez liczną populacje imigrantów. Niewiele lepsza jest sytuacja w innych krajach Skandynawii, słynącej z implementacji marzeń progresywistów - Norwegia osiąga całe 1.53 dziecka na kobietę, a finlandzka rodzina to średnio model 2 + 1.35.
Co będzie dalej?
Takie są więc konsekwencje porzucenia przez nas tradycyjnego podziału ról. Możemy myśleć o tym co tylko chcemy, możemy ignorować zasady działania Natury, ale konsekwencji ich działania ignorować nie sposób. Możemy wymyślać coraz to bardziej od rzeczywistości oderwane koncepcje sprawiedliwości, lecz rzeczywistość robi sobie bardzo niewiele z naszych pobożnych życzeń.
To, co w feminizmie było sensowne, zostało już dawno osiągnięte. Kobiety mają równe mężczyznom prawa i możliwości. Dalsze jego cele wkraczają na coraz bardziej grząski grunt krytykowania tego, co wynika z praw działania ludzkiej natury oraz milionów lat ewolucji. Jak to świetnie ujęła główna przeciwniczka feminizmu II fali, Phyllis Schlafly:
Feminizm jest skazany na przegraną, ponieważ opiera się na próbie unieważnienia i przeorganizowania natury ludzkiej.

A tego, jak wiemy i jak nieraz o tym pisaliśmy, na dłuższą metę, zrobić się nie da. Jak uczy nas historia wdrożeń komunizmu, na krótszą metę, pod przymusem i groźbą terroru, można ludzi zmusić do bardzo wielu rzeczy stojacych w całkowitej sprzeczności z ich naturą. Nie znając praw jej działania, możemy skończyć w bardzo nieciekawym miejscu. Mając świadomość mechanizmów działania ludzkiej natury, możemy ją wykorzystać, aby lepiej się motywować oraz zwiększyć swoją produktywność. Nie jesteśmy jednak w stanie zmienić naszych podstawowych potrzeb, pragnień oraz naturalnych predyspozycji.
Już niedługo, osiągniemy ideał społeczeństwa neutralnego płciowo.

Wciąż rosnąca średnia wieku sprawi, że coraz mniej będziemy zajmować się postępem, usprawnianiem oraz wynalazczością, a coraz więcej opieką nad wzrastającą, schorowaną i starzejącą się częścią populacji. Rosnący rozmiar rządu wciąż ogranicza naszą wolność, narzucając nam określoną wizję rzeczywistości przy wykorzystaniu naszych pieniędzy. Postępujaca polityczna poprawność coraz bardziej powstrzymuje nas przed nazywaniem rzeczy po imieniu. Wyzwolenie seksualne powoli niszczy instytucje małżeństwa, a coraz więcej dzieci wychowywanych jest przez samotne matki bądź w rozproszonych, wymieszanych rodzinach. Czas pokaże, jakie będą konsekwencje tego nowatorskiego podejścia, zarówno dla jednostek, jak i społeczeństwa. W zamian za te wszystkie niedogodności, osiągnęliśmy pełne wyzwolenie kobiet. Choć do końca nie wiadomo czy należy świętować to zwycięstwo, bo jak uczą nas feministki, płeć to tylko konstrukt społeczny. Jedno jest natomiast pewne i niezależne od naszych poglądów, a ujął to doskonale Tomasz Wróblewski:
Natura słucha ludzi. Kiedy kobiety nie chcą dłużej rodzić dzieci, a mężczyźni nie chcą być mężczyznami, to znajdzie nam inny naród, który będzie chciał zająć to miejsce.
Ważniejsze źródła
- Teoria ewolucji
- Sex Differences in Wild Chimpanzee Behavior Emerge during Infancy (Różnice płci w zachowaniu dzikich szympansów pojawiają się w okresie niemowlęcym)
- Sex differences in nonhuman primate behavioral development (Różnice płci w rozwoju behawioralnym naczelnych innych niż ludzie)
- Statystyki małżeństw i rozwodów w Unii Europejskiej (Eurostat - Marriage and divorce statistics)
- Statystyki płodności w Unii Europejskiej (Eurostat - Fertility statistics)
- Podcast Tomasza Wróblewskiego: Dlaczego polityka POKOCHAŁA Sex?
- Dr. Leonard Sax. Why Gender Matters (Dlaczego płeć ma znaczenie)
- Phyllis Schlafly. Feminist Fantasies (Feministyczne fantazje)