Skrypt
Poleganie
Polegamy na tym, co narzuca nam grupa, społeczeństwo i czasy, w których przyszło nam się urodzić. Otrzymujemy i zbiorczo podążamy za standardowym scenariuszem życia i postępowania. Jest to sztywny skrypt, który mówi nam, jakie będzie nasze życie. Z góry określa kolejne jego etapy, dyktuje czym powinniśmy się wtedy zajmować i narzuca nam określone tych zajęć ramy. Jego forma wynika z ludzkiej natury i dotychczasowej historii.
Nasza natura jest bardzo trwała. Wyewoluowaliśmy w małych grupach, gdzie nieposłuszeństwo i podważanie obecnie uznawanych zasad, reguł i sposobów postępowania, które pozwoliły nam przetrwać i funkcjonować, było surowo karane. Ryzyko akceptacji takiej odmienności było zbyt wysokie. Nieudany eksperyment mógł oznaczać unicestwienie całej grupy, klanu czy plemienia. Próba narzucenia nowej drogi działania oznaczała natychmiastową śmierć bądź wypędzenie. Dlatego u większości z nas, posłuszeństwo to rzecz naturalna. Pomimo takiego ryzyka, pojawiali sie czasem ludzie, którzy je wybierali. To właśnie oni, tworząc nowe zasady i reguły, podejmując niekonwencjonalne decyzje i wyłamując się z zasad obecnie narzucanego skryptu, przyczyniali się do postępu i rozwoju ludzkiej rasy. Z przeszłości tej wynika, że to co obecnie oferowane jest nam jako przepis na życie, wcale nie jest najlepiej pod nas oraz obecne czasy dostosowane. Schemat ten, był po prostu wystarczająco dobry aby przetrwać i dotrwać do momentu oraz okoliczności, w których obecnie się znajdujemy.
Od okoliczności tych, kiedy ukształtowała się nasza obecna natura, minęło bardzo wiele czasu. Cywilizacja i technologia zmieniły się nie do poznania, a wraz z nimi warunki życia i możliwości. Współczesna codzienność w tej złożonej machinie, nie ma nic wspólnego z dawną egzystencją w małej grupe, współzależnej w walce o przetrwanie. Mechanizmy określające sposoby, w jaki dokonujemy ocen i podejmujemy decyzje pozostały jednak takie same, nie zaszły w nich żadne istotne zmiany. Posłuszeństwo wobec obecnych zasad, ścieżek postępowania i decydowania jest dla większości z nas naturalne, a myśl o sprzeciwieniu się im wzbudza w nas pierwotny lęk i przerażenie. Reakcja ta jest wpisana w naszą biologię. Niegdyś, uleganie jej mogło być racjonalne i ewolucyjnie korzystne. Dzisiaj jest to często przeszkoda, gdyż nasze możliwości oraz konsekwencje ich wyborów są zgoła inne niż te, kiedy powstawały mechanizmy przed nimi nas broniące. W rezultacie, często podejmujemy niedostosowane do obecnych warunków i niekorzystne dla nas decyzje oraz wybory. Dla przykładu, co oznacza sprzeciw wobec grupy, niedopasowanych do nas, czy po prostu zdezaktualizowanych zasad postępowania dzisiaj? Jakie są jego konsekwencje? Krzywe spojrzenia i żarty znajomych, którzy nie powinni nimi być, jeżeli hamują i nie wspierają naszej osobistej ewolucji. Dezaprobata… a może tak naprawdę pochwała przebrana w szaty zadrości, wynikającej z naszej odwagi przeciwstawienia się domyślnemu stanowi i postawienia na swoim? Mówimy tutaj o okolicznościach, w których jest większość z nas. Sytuacji, gdzie nasi znajomi nie są zainteresowani ani swoim, ani naszym rozwojem, lub akceptują tylko zmiany wybiórcze, powierzchowne czy pozorne, nie szkodzące w żaden sposób ich obecnemu statusowi. Powszechność takiego stanu wynika z czystej statystyki - ludzie zainteresowani ciągłym samoprzezwyciężaniem zawsze byli, są i będą w mniejszości. Wiemy, że zdarzają się grupy osób, gdzie każdy wspiera się w drodze do samorozwoju i ewolucji, a zmiany są nie tylko akceptowane, ale świadomie pobudzane i wspierane. Sytacja taka, stanowi niestety przypadek marginalny. Co ciekawe, podobnie jak w przypadku grupy naszych znajomych, będących strażnikami przypadkowych skryptów według których żyją, okaże się często, że znaczna część osób z naszego otoczenia zdaje sobie w pełni sprawę z absurdu tych zasad. Dlaczego pomimo to, pozostają bierni bądź zaciekle ich bronią? Robią tak, ponieważ świadomość możliwości zrobienia czegoś inaczej, często lepiej, stawia w niezbyt dobrym świetle ich dotychczasowe życie. Uznanie takiej sposobności wymagałoby od nich zrobienia ciężkiego rachunku sumienia. Oprócz broniącego ich przed prawdą ego, w grę wchodzi także presja społeczna - inni też wspierają obecny stan rzeczy, co naturalnie wzmacnia jego zasadność. Dodatkowo, paraliżuje ich pierwotny strach przed osądem grupy i rzuceniem się w nieznane.
Konsekwencji śmierci i zapomnienia, w przypadku dezaprobaty grupy, już dawno nie ma. Nasze mózgi jednak nic o tym nie wiedzą. Mamy całkowitą wolność wyboru naszych grup i ludzi, z którymi chcemy mieć bliskie więzi oraz wartościowe relacje. Dawniej takiej możliwości nie mieliśmy w ogóle lub była ona mocno ograniczona. Nasza natura jest jednak trwała i nie zdążyła się do tego faktu dostosować.
Skrypty
Urodzenie się jak niewolnik w starożytnej Grecji dałoby nam następujący skrypt. Będziemy całe życie wykonywali polecenia naszego pana. W zamian za posłuszeństwo, mamy szanse na dobre traktowanie i wyżywienie, aby móc regularnie i wydajnie dla niego pracować, tak jak robi to dobrze naoliwiona maszyna. Najlepsze na co możemy liczyć, to wyzwolenie po jego śmierci w nagrodę za życie jako całkiem sprawny mechanizm. Oczywiście nasi panowie żyli według zupełnie innego skryptu. Zawarte było w nim absolutne prawo do posiadania nas na własność oraz możliwość robienia z nas dowolnego użytku. Przewidziana była także sposobność do wykazania się łaskawością oraz miłosierdziem poprzez podarowanie nam wolności.
Urodzenie się jako pańszczyźniany chłop w średniowieczu dałoby nam następujący skrypt. Będziemy przez całe życie uprawiać ziemie. W zamian za prawo do korzystania z niej, musimy być wierni swojemu panu. Naszym obowiązkiem jest oddawać mu część owoców naszej pracy bądź pracować również dla niego oraz wsparcie w jego przedsięwzięciach. W zamian mogliśmy się ożenić i założyć rodzinę, aby następne pokolenie mogło powtórzyć dokładnie te same czynności, nie licząc na nic więcej. Nie trzeba dodawać, że nasi zwierzchnicy żyli według zupełnie innego skryptu.
Jaki jest dzisiejszy, przygotowany dla nas skrypt?
Idziemy do publicznej szkoły, wymyślonej na potrzeby XIX wieku, tworzenia posłusznych, wydajnych i powtarzalnych robotników. Uczymy się tam sztywnych reguł postępowania i sposobów nauki, które są całkowicie oderwane od dynamizmu i chaosu świata rzeczywistego. Odurzeni jej wpływem stwierdzamy, że tak jak wszyscy, powinniśmy przecież iść na studia, bo tylko po nich czeka nas godziwa i przede wszystkim, stabilna praca. Kiedy przebrniemy już przez ten etap przedłużonego sztucznie dzieciństwa, idziemy na pierwszy etat. Tam okazuje się, że ma on bardzo niewiele lub zupełnie nic wspólnego z tym, czego uczono nas na studiach i w szkole. Niektórzy z nas wykażą się odwagą i ambicją, próbując raz czy dwa zmienić pracę, żeby odkryć że w innych miejscach jest podobnie. Stwierdzają więc, że taka już jest natura rzeczywistości. Nie da się z tym nic zrobić, musimy jakoś do emerytury wytrzymać. W międzyczasie jednak, należy się ożenić i stworzyć nowe pokolenie, aby przekazać im te same prawdy. O miłość dbamy wyłącznie do ślubu, potem potrzeba pielęgnacji i podsycania jej ognia zanika. Wygasa on śmiercią naturalną, a pozostaje jedynie przyzwyczajenie. Za pracę, do której przygotowało nas ponad dziesięć lat publicznej edukacji i studia, wydaje się, że niemożliwym jest odłożenie na dom w rozsądnym okresie czasu. Nie ma wyjścia, skrypt każe nam wziąć kredyt, na lat trzydzieści, na zawsze uzależniając się od regularnych dochodów z pracy. Należy również bacznie obserwować, jakimi dobrami dysponuje nasz sąsiad, nie możemy być od niego niżej pod względem zewnętrznego, pozornego statusu. Nawet jeżeli utrzymanie właściwego poziomu wymaga wzięcia dodatkowego kredytu. Jest to jednak tylko szczegół, gdyż skrypt gwarantuje nam, że już za kilkadziesiąt lat, będziemy móc korzystać z życia na zagwarantowanej przez troskliwe państwo emeryturze. Wtedy, pełni sił witalnych po spędzeniu całej naszej dotychczasowej egzystencji na zabijaniu prawdziwych pragnień i aspiracji oraz powtarzaniu znienawidzonych czynności, będziemy w końcu żyć w pełni, realizując marzenia.
Podważanie
Czy założenia skryptu są prawidłowe? Spróbujmy je teraz podważyć, zachowując odpowiedni rygor i pamiętając o ważnych ograniczeniach. Po pierwsze, o trwałości, fundamentalności i konieczności zrozumienia ludzkiej natury - pod żadnym pozorem, nie wolno jej ignorować. Zrozumienie jej, jest warunkiem koniecznym naszego rozwoju. Jak to powiedział Francis Bacon:
Aby rozkazywać Naturze, najpierw trzeba ją zrozumieć.
Po drugie, niektóre, podkreślmy - niektóre, obecne bądź przeszłe ścieżki i reguły postępowania mogą okazać się słuszne, a atakując je zawsze trzeba odpowiednio ważyć wszystkie argumenty. Mając te dwie rzeczy na uwadze, przejdźmy do analizy.
Wiemy, że do powstania stabilnych i złożonych cywilizacji, jak ta, w której obecnie żyjemy, niezbędna jest monogamia i małżeństwo zawierane na bardzo długo, idealnie na całe życie. Bez tego, nie mogą powstać stabilne rodziny, z których wywodzą się zdrowo funkcjonujące jednostki tworzące fundament społeczeństwa. Jest to przykład mądrej zasady, pokazującej że potrafimy czasem wyciągać lekcje z historii. Na jej kartach, możemy znaleźć próby współżycia we wszelkich możliwych konfiguracjach, co daje nam możliwość ich obiektywnej oceny. Łatwo możemy sprawdzić, jakie alternatywne dla trwałej monogamii podejścia miały konsekwencje zarówno dla jednostki, jak i społeczeństwa. Ciekawym przykładem na dziś jest fakt, że coraz częściej podnoszą się głosy mówiące o tym, że instytucja ta jest jakimś staroświeckim przeżytkiem i potrzebne jest wyzwolenie naszej seksualności. W lżejszej formie słyszymy, że małżeństwo to i owszem, lecz że nie ma nic złego w rozwodzie i powinno móc się go wziąć z dowolnie błahej przyczyny. Pogląd ten świadczy wyłącznie o całkowitej ignorancji dla praw działania ludzkiej natury oraz ograniczeń, jakie narzuca nam rzeczywistość. Ta część napisanego dla nas skryptu, może się więc całkiem niedługo zmienić nie do poznania. Miejmy więc oczy szeroko otwarte i zawsze sceptycznie podchodźmy do tego, co głośno krzyczy tłum.
Czy w świecie postępującej, dobrej i nie do zatrzymania automatyzacji potrzebna jest nam publiczna, sztywna i schematyczna edukacja zaprojektowana dla świata XIX wieku? Oceniająca nas według utartych, oderwanych od obecnej rzeczywistości schematów, bez żadnego miejsca na indywidualizacje, szanse na odkrycie i wykorzystanie naszych silnych stron, aby wykuć sobie własne miejsce w świecie? Czy w sytuacji takiej koncentracja na sztucznych kryteriach myślenia i postępowania, całkowicie nie przystępujących do osiągania i zdobywania w chaotycznym, dynamicznym i nieuporządkowanym świecie rzeczywistym służy nam czy szkodzi? Dysponujemy dzisiaj nieograniczonym dostępem do informacji. Praktycznie wszystkiego możemy dowiedzieć się za darmo lub kosztem bardzo niskim. Edukację naszą możemy i powinniśmy wziąć we własne ręce. Konieczna jest nauka sprawnego wyszukiwania informacji, a następnie wyrobienie w sobie umiejętności krytycznego na nie spojrzenia, celem filtrowania i efektywnego oddzielania ziaren od plew. Umiejętności te dadzą nam olbrzymią przewagę, umożliwiając sprawną adaptacje do wciąż zmieniającej się rzeczywistości.
Powszechna jest chęć imponowania innym poprzez konsumpcjonizm, celem manifestacji swojego fikcyjnego statusu. Sąsiąd, znajomy dysponuje pojazdem X, musimy więc mieć co najmniej tak samo dobry, nawet jeżeli nas na niego nie stać i zakup ten wymagać będzie wzięcia następnego kredytu. Wybiera się on również regularnie na zagraniczne wakacje, oddając się konsumpcji w prestiżowych restauracjach. Nie możemy żyć na niższym poziomie. W ignorancji dla zasad działania naszej ludzkiej natury, popadamy w pułapkę, którą świetnie opisał George Fooshe:
Ludzie kupują rzeczy, których nie potrzebują, za pieniądze, których nie mają, by zaimponować ludziom, których nie lubią.
Należy być w pełni świadomym swoich motywacji, wynikających z naszej ludzkiej natury. Tutaj, wygrała w nas chęć zaprezentowania fikcyjnego statusu, którego tak naprawdę nie mamy, ponieważ żeby żyć na takim poziomie potrzebujemy wziąć kredyt. Sami nie wiemy po co to robimy, ulegamy po prostu domyślnym, wbudowanym w nas mechanizmom. Po głębszym namyśle dojdziemy często do wniosku, że ta nowa rzecz jest nam zupełnie niepotrzebna, a zdanie sąsiada nas w ogóle nie interesuje. Możemy natomiast odkryć, że rzeczywiście chcielibyśmy więcej zarabiać, aby mieć większe możliwości i swobodę w dysponowaniu własnym majątkiem. Wyznaczamy więc sobie nowy cel i tworzymy odpowiedni plan osiągnięcia go. W rezultacie, zamiast kolejnego długu i zależności, polepszamy swoją sytuacje materialną. Nie ulegajmy swoim nagłym żądzom, lecz nabierzmy do nich odpowiedniego dystansu, starając się znaleźć i zrozumieć ich źródło. Szukajmy zawsze pierwszej, pierwotnej przyczyny naszych pragnień.
Koniecznie musimy oglądać wiadomości i być na bieżąco. Nic nie może nas ominąć. Jeżeli tak by się stało, to o czym byśmy rozmawiali? Przez lata naszej historii dostęp do informacji był celowo ograniczany. Posiadanie ich kojarzy się więc nam z przewagą. Zapominamy jednak, że obecnie żyjemy w epoce nadmiaru informacji. W ich masie jest coraz więcej szumu, a coraz mniej sygnału, niezbędna staje się więc zdolność ich uważnego filtrowania. Choć na praktycznie żadne z posunięć rządu oraz wydarzeń, o których czytamy i słuchamy, nie mamy wpływu, poza oddaniem swojego głosu raz na kilka lat w wyborach, to regularnie interesujemy się wszystkim, co się obecnie dzieje. Czytamy bądź oglądamy, mocno podmalowane odpowiednim ładunkiem emocjonalnym wiadomości, celem zdobycia naszej uwagi na jak najdłużej. Jesteśmy więc na bieżąco z wydarzeniami, na które nie mamy żadnego realnego wpływu. Za inwestycje tą, która w żaden sposób nie wpływa na nasze możliwości, płacimy tracąc nasz ograniczony czas i energię. Zapominamy o konsekwencjach tej decyzji, znanych już w starożytności:
Stajesz się tym, na co zwracasz uwagę.
Epiktet
Koncentrujmy się więc na tym, co daje nam znaczny zwrot z inwestycji i pomaga w osiąganiu wartościowych celów. Nie dajmy zrobić z siebie chomika, napędzającego regularnie swój kołowrotek. Oddaje się on z pasją tej czynności, gdyż w jego ograniczonej klatką egzystencji, jest to jedyna możliwość na wykorzystanie własnego czasu i energii.
Ulegamy grupie, w której obecnie się znajdujemy. Pomimo tego, że nasze wartości mogą być zupełnie inne, a często nie tylko nie wspiera nas ona w osiąganiu celów, lecz je sabotuje. Niezależnie od prób przekonań oraz reform, panuje w niej wciąż ta sama atmosfera cynizmu i rezygnacji. Jak często w grupie, gdzie każdemu przydałoby się schudnięcie, wysiłki pierwszej osoby podejmującej taką próbę torpedowane są już na etapie deklaracji?
“Nawet nie próbuj, też kiedyś myślałem że się da.”
“Ty? Przecież ty zawsze taki byłeś. Zawsze postępowałeś w ten sam sposób.”
“Nie pierdziel, tylko poużywaj sobie trochę życia. Wyluzuj, trzeba cieszyć się chwilą.”
Zapominamy, że nie żyjemy już w czasach, kiedy nie można było wybrać sobie własnej grupy. Rodziliśmy się i ginęliśmy z tymi samymi ludźmi, innej opcji nie było. Dzisiaj dysponujemy wolnością wyboru. Gdy pomimo najlepszych starań, nasze obecne otoczenie wciąż pozostaje niereformowalnie toksyczne, zawsze możemy je zmienić. Nie zapominajmy o tym.
Poza skryptem
Jaka jest alternatywa dla podążania za przygotowanym dla nas skryptem? Przepisem, będącym tylko wynikiem uwarunkowań ludzkiej natury oraz przypadku okoliczności i kondycji społeczeństwa, w którym przyszło nam się urodzić? Co jest poza skryptem?
Samoodpowiedzialność. Wzięcie na siebie bezwględnej i absolutnej odpowiedzialności za wszystkie swoje czyny i decyzje.
Niepoleganie na czynnikach zewnętrznych, lecz postawienie siebie w centrum jako ostateczną osobę decydującą, a co za tym idzie - ponoszącą pełne konsekwencje własnych wyborów. Ignorowanie opinii zdecydowanej większości społeczeństwa, żyjącej automatycznie, według skryptu. Ciągła nauka i dążenie do ustalenia prawdy. Zbieranie wartościowych, prawidłowo przefiltrowanych informacji oraz sięganie po opinie cenionych przez nas, wiarygodnych i kompetentnych w danej sprawie osób. Zestawienie tych danych z naszą dotychczasową wiedzą, zdrowym rozsądkiem oraz doświadczeniem, a następnie niezależny osąd oraz podjęcie decyzji.
Postawa taka, wymaga dokładnej analizy i świadomości konsekwencji każdego wyboru, w krótkiej oraz długiej perspektywie czasu. Niezbędne jest także rozpoznanie i identyfikacja swoich kręgów wpływu, odkrycie oraz uświadomienie własnych potrzeb, niższego i wyższego poziomu, co umożliwia obranie właściwej drogi. Właściwej… co nieznaczy, że będzie ona zawsze zgodna z tym, co zalecane aktualnie przez społeczeństwo i wykonywane przez większość. Nierzadko wyjdziemy mu całkowicie naprzeciw lub obierzemy całkowicie nową drogę, jeżeli po dogłębnej analizie dojdziemy do wniosku, że tak należy postąpić.
Lew wśród owiec
Większość z nas operuje na nieświadomych, domyślnych mechanizmach. Jest to stan typowy dla owiec, plemienia do którego zalicza się większość społeczeństwa. Postępują one według najprostszej, wydeptanej i często odwiedzanej ścieżki. Umierają też w stanie nieświadomości i ślepoty na to, że żyły tylko podług napisanego wcześniej skryptu. W całkowitej ignorancji i niewiedzy, że niczym marionetki wykonywały skrzętnie kolejne, przypisane ich roli ruchy. Jeżeli nie za bardzo przemawia do Ciebie taki los, tli się w Tobie iskra ciekawości i ambicji oraz głębokie, choć może ukryte, pragnienie i potrzeba czegoś więcej, to dobrze się zastanów. Jakie konsekwencje poniesiesz, posłusznie wykonując kolejne instrukcje skryptu?
Jak już wiemy, tylko jednostki biorące na siebie ryzyko przeciwstawienia się grupie tworzyły coś nowego, przyczyniając się do postępu i ewolucji. Skrypt został stworzony jedynie po to, aby społeczeństwo trwało w obecnej sytuacji. Nie może się on w żaden sposób dostosować do naszej indywidualnej kondycji. Jeżeli zależy nam na czymś więcej, na ciągłej ewolucji, poznaniu i przekroczeniu własnych granic i wypełnieniu Potencjału, musimy wyjść poza jego ramy i złamać zasady. Tłocząc się w stadzie, ulegając narzucanemu przez nie bezwładowi, bardzo łatwo jest o tej możliwości zapomnieć. Zapomnienie to, doskonale obrazuje przypowieść o młodym i starym lwie:
Młody lew wychowywał się wśród stada owiec. Oczywiście myślał, że sam również jest owcą. Pewnego dnia obok stada owiec przechodził stary lew. Zauważył tam młode lwiątko i nie mógł uwierzyć własnym oczom: piękny lew w samym środku stada potulnych owiec, które wcale się go nie bały, a ono samo zachowywało się jak one. Stary lew podbiegł w kierunku młodego, który - podobnie jak wszystkie owieczki - zaczął uciekać. Gdy w końcu został złapany, rozbeczał się jak owca. Stary lew poprowadził go nad najbliższy staw i zmusił do spojrzenia na odbicie w wodzie… młode lwiątko ujrzało swoje własne oblicze i nagle… zaryczało jak prawdziwy lew.
Co jest lepsze?
Spokój, komfort i akceptacja reszty stada, bycie rozpoznanym jako dobra i potulna owca za cenę utraty własnej indywidualności, mechaniczność egzystencji oraz śmierć w ignorancji dla własnego Potencjału i możliwości?
Czy może wzięcie na siebie odpowiedzialności i ryzyka stania się lwem, dezaprobata i lęk owiec, złamanie zasad skryptu i odkrycie tego, co dla nas możliwe i nam przeznaczone, czyli życie dumnie i w pełni?
Komfort owcy czy siła lwa?